21 marca, 2019

Sztuka Teraz

Redakcja wywiadu: Maria Szajny

Korekta: Piotr Tomza

Inwestycja musi się podobać

– Jesteśmy coraz odważniejsi w kupowaniu sztuki. Kolejny rok z rzędu kolekcjonerzy poczynają sobie bardzo śmiało i nie boją się płacić więcej – mówi Andrzej Haraburda, kolekcjoner sztuki i analityk, który od ponad dwudziestu lat inwestuje na rynkach finansowych. Czytelnikom galeriakolecjoner.pl doradza jak, gdzie i od czego zacząć. Dobrą okazją, by sprawdzić jego wskazówki jest poznanie projektu dla młodych artystów – Sztuka Teraz.

Sztuka Teraz: Jak się ma rynek sztuki w Polsce?

Andrzej Haraburda: – Coraz lepiej. Od kilku lat rozwija się bardzo dynamicznie i jego wartość przekroczyła już ćwierć miliarda złotych. Ubiegły rok był rokiem rekordów. Po raz pierwszy jeden z domów aukcyjnych, Desa Unicum, przekroczył wynik 100 mln zł, padł też rekord kwoty zapłaconej za jedno dzieło. Na listopadowej aukcji obraz Wojciecha Fangora z kolekcji Wojciecha Fibaka sprzedano za 4 mln zł. Perspektywy nigdy nie były tak obiecujące jak dzisiaj. Kolekcjonerzy poczynają sobie coraz śmielej i nie boją się płacić więcej.

A jak to wygląda w porównaniu do innych krajów?

To oczywiście zależy, czy porównamy polski rynek sztuki do niemieckiego, czy – na przykład – do węgierskiego. Od Niemiec dzielą nas lata świetlne, ale w naszej części Europy jesteśmy liderem, szczególnie jeśli chodzi o rynek sztuki współczesnej. W Polsce powstaje coraz więcej kolekcji – i to nie tylko dużych, należących do bardzo zamożnych osób, ale też tworzonych przez „zwyczajnych” przedsiębiorców, szukających w natłoku aukcji młodej sztuki „nowego Sasnala”. O tych drugich mówi się zwykle niewiele, a ja sam mam grono znajomych, którzy posiadają już po kilkadziesiąt obrazów. Piękne kolekcje. Życzyłbym sobie, by takich osób było jak najwięcej, bo to właśnie one tworzą ten rynek.

W jaką sztukę obecnie się inwestuje?

Sporo zależy od zasobności portfela kolekcjonerów. Obserwujemy dwa trendy. Pierwszy to polska sztuka awangardowa z lat 60. I 70. XX wieku. Wojciech Fangor, Henryk Stażewski, Ryszard Winiarski, Jerzy Nowosielski. Ich dzieła gwarantują co najmniej stabilność inwestycji, ale żeby je kupić trzeba dysponować sporym kapitałem, bo to najdrożsi polscy malarze współcześni. Drugi kierunek to sztuka młoda i aktualna. I tu jesteśmy w międzynarodowym trendzie, bo na całym świecie w handlu aukcyjnym i galeryjnym dominuje właśnie sztuka najnowsza. W ostatnim dziesięcioleciu stała się najlepiej rozwijającym się segmentem rynku. Dobra inwestycja daje w tym wypadku najwyższe zwroty. I najbardziej działa na wyobraźnię. Każdy chciałby być nowym Ryszardem Stanisławskim, który kupił pracę dyplomową Mirosława Bałki do zbiorów Muzeum Sztuki w Łodzi. Albo przenieść się w czasie na drugą indywidualną wystawę Wilhelma Sasnala w Galerii Zderzak, gdzie ceny jego prac zaczynały się od 800 zł. Pięć lat później na Targach Sztuki w Bazylei sprzedawano je już 20-25 tysięcy euro.

Jakim kapitałem trzeba dysponować, by realnie myśleć o inwestowaniu w sztukę?

Odpowiem inaczej. Kluczowe słowo to dywersyfikacja. Jeśli mamy, powiedzmy, 5 tys. zł, możemy kupić dwa obrazy jakiegoś młodego, obiecującego artysty. Taka inwestycja jest obciążona ryzykiem, że za kilka lat jego czy jej prace nie będą poszukiwane, bo na przykład przestanie malować, zacznie pracować w reklamie albo wyjedzie na koniec świata. Zostaniemy wtedy tylko z, miejmy nadzieję, pięknymi obrazami na ścianie. Ale dysponując 20 tys. zł możemy kupić już na przykład pięć obrazów różnych młodych artystów, dwie grafiki i jakieś zdjęcie. Minimalizujemy wtedy ryzyko niepowodzenia naszej inwestycji.

Od czego zacząć inwestowanie w sztukę?

Najważniejsze jest dokładne poznanie rynku. Czyli nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Śledzenie stron internetowych takich jak Artinfo.pl czy Portal Rynek i Sztuka, czasopism („Szum”, „Arteon”, „Wiadomości ASP”, „Artluk”, „Contemporary Lynx”) i oczywiście jak najczęstsze odwiedzanie muzeów i udział w wernisażach. W swoim mieście i wszędzie gdzie akurat jesteśmy, w delegacji czy na wakacjach. Do tego aukcje. Warto wiedzieć, które nazwiska są w danym momencie na topie, o które prace kolekcjonerzy walczą między sobą na licytacjach. I jeszcze orientacja w tym, co się dzieje na świecie, choćby przez śledzenie Artprice czy Artsy.

Sporo tego.

Prawda? Mamy zajęcie przynajmniej na najbliższy rok. Ale to pozwoli nam poznać reguły kierujące rynkiem sztuki. I wtedy będziemy już prawie gotowi do pracy.

I odróżnimy dzieło wartościowe od tego, w które nie warto inwestować?

Powtórzę: samodzielna edukacja i uczestnictwo w aukcjach, osobiście czy przez Internet, pozwalają zdobyć rozeznanie. Jeśli komuś brak zaufania do własnego „nosa”, może też zlecić analizę danego artysty wyspecjalizowanym firmom i osobom z doświadczeniem, tzw. art advisors. Wtedy koszt naszego zakupu będziemy musieli powiększyć o standardowe dziesięć procent wynagrodzenia, ale prawdopodobieństwo nietrafionej inwestycji zmaleje.

Poleca pan dywersyfikację również przy tworzeniu kolekcji?

Zdecydowanie. Jestem zwolennikiem kolekcjonowania różnych kierunków sztuki. Co nie znaczy, że nie może to być jeden temat. Na przykład Adam i Ewa namalowani przez abstrakcjonistę, malarza figuratywnego i minimalistę. Byłoby to nawet ciekawe. Ważne, by minimalizować ryzyko. Jeśli jakiś temat czy kierunek w sztuce będzie w niełasce akurat, gdy będziemy chcieli upłynnić część naszej kolekcji, narażamy się na straty, gdy jest ona jednorodna. Niepotrzebnie.

To teraz zapytam bardzo konkretnie: mam 2 tys. zł, chcę zainwestować w sztukę. Mam czego szukać na tym rynku?

Poleciłbym kupno obrazu od artysty, który jeszcze nie skończył uczelni, a już zdobył jakieś nagrody czy wyróżnienia. Pomyślałbym też o grafikach. Ceny jak na razie rzadko przekraczają 1 tys. zł. To samo dotyczy fotografii. Pomiędzy kwotami płaconymi za nie w Polsce a w Londynie czy Nowy Jorku jest w tej chwili przepaść. Ale wkrótce będzie stopniowo zasypywana i ceny zbliżą się do europejskich. Odpowiadając zatem wprost: tak, nawet z 2 tys. zł jest czego szukać. Trzeba tylko połknąć bakcyla kolekcjonowania. A jak się to zrobi raz, nigdy się już nie przestanie.

20 lutego odbyła się w Warszawie aukcja prac wybranych do trzeciej edycji projektu Sztuka Teraz. To dobre miejsce, by tego bakcyla złapać?

Najlepsze.

Dlaczego?

Z bardzo prostego powodu: prace, które trafiły do kolekcji Sztuki Teraz zostały przesiane przez sito komisji kwalifikacyjnej. Z ponad ośmiuset nadesłanych prac wyselekcjonowano setkę. Praca, którą właściwie powinniśmy wykonać sami, czyli wybór potencjalnych obiektów do kupna, została nam podana na tacy przez specjalistów. Nic tylko kupować.

A jeśli chodzi o potencjał tych prac?

Nie tylko malarstwo, ale także grafika i fotografia są na bardzo wysokim poziomie. Właściwie każda z prac miała zarówno wartość estetyczną, jak i duży potencjał inwestycyjny. Oczywiście zawsze przy kupnie sztuki jest trochę hazardu. Ale jeżeli praca nam się podoba, nie powinniśmy się wahać. W najgorszym wypadku wydatek wynagrodzi nam możliwość obcowania z czymś pięknym. Mało tego, piękny jest również cel aukcji Sztuka Teraz – dochód z niej trafi nie tylko do młodych artystów, ale wesprze również działalność Szlachetnej Paczki, która pomaga potrzebującym.

Zarabianie na sztuce jest szlachetne?

Nie bójmy się, ani nie wstydźmy się zarabiać na sztuce. Szczególnie, gdy przynosi nam to radość. Zwrot z inwestycji to zresztą tylko skutek uboczny. Najważniejsze, by obiekt, który kupujemy, po prostu nam się podobał. Stoimy przed szansą, by odbudować w Polsce dobrze rozumianą modę na sztukę. By posiadanie choćby niewielkiej kolekcji było po prostu w dobrym tonie. W przedwojennej Polsce obrazy były niemal w każdym inteligenckim domu. Możemy spróbować to przywrócić, czuję nawet, że to nasz obowiązek. Zacznijmy od Sztuki Teraz.

*****

SZTUKA TERAZ to inicjatywa, której celem jest uwrażliwienie Polaków na piękno oraz na drugiego człowieka i zachęcenie do odkrywania dzieł tworzonych przez współczesnych artystów. Projekt zachęca też do inwestowania w sztukę i pokazuje ludziom, że prace z najwyższej półki mogą zagościć również w ich domach i biurach. SZTUKA TERAZ to trzecia edycja projektu realizowanego wspólnie przez Muzeum Narodowe w Krakowie oraz Stowarzyszenia WIOSNA, znane z organizacji jednego z największych i najskuteczniejszych programów społecznych w Polsce – SZLACHETNEJ PACZKI. Przedsięwzięcie finansuje Fundacja LOTTO.